Trzech Kumpli Ragnar
Z Porterem Bałtyckim, a tym bardziej z jego imperialną wersją łatwo nie jest. Stawka jest dość wysoka i sprowadza się do prostego stwierdzenia - albo grubo, albo wcale. To piwo po prostu MUSI być bardzo dobre, albo zwyczajnie nie ma sensu, by istniało.
Potężny zasyp - 26 Plato, masa czekoladowych i palonych słodów, sporo rozgrzewającego, ale ułożonego alkoholu, zdecydowana gorycz, kawa, czekolada, orzechy, suszone śliwki i dogadująca się z całym tym bogactwem odważna gorycz, ale nie taka, co na końcu zdepcze wszystko, tylko taka, która ładnie wszystko zepnie. Teorię każdy piwowar i konsument zna, prawda?
A jak poszło nam z wcielaniem teorii w życie?
26 Blg
Label:
Geneza porteru bałtyckiego sięga wojen napoleońskich i embarga, jakie Bonaparte nałożył na piwa angielskie importowane do kontynentalnej Europy. Dwór carycy Katarzyny II mocno odczuł brak rozgrzewającego, ciemnego piwa, co skrzętnie wykorzystali piwowarzy z krajów basenu Morza Bałtyckiego. Naśladując Anglików, zaczęli warzyć potężne, ciemne piwo, które zapełniło rynkową dziurę. Tak narodził się porter bałtycki, który dzisiaj nazywany jest piwowarskim skarbem Polski. Żeby było ciekawiej, uwarzyliśmy wzmocnioną, a więc „imperialną” wersję tego piwa. Spodziewajcie się zatem bardzo złożonego aromatu gorzkiej czekolady, melasy, orzechów, kawy, suszonych śliwek i wiśni. Smak to nie tylko przedłużenie aromatu, ale przede wszystkim gładka, oleista pełnia, zakończona wyraźną, ale nieprzytłaczającą goryczą.
No dobrze, ale kim był Ragnar? Na pewno znajdziecie coś o nim w sieci... :)